EnglishDeutsch strona główna cmentarze Ratując pamięć stan 1925 bukowiec wykaz cmentarzy bibliografia linki kontakt z autorem


Pomocne (niem. Pombsen), gm. Męcinka

Gdy w 1987 roku powstawała dokumentacja, wykonana przez Hannę Kozaczewską – Golasz i Eugeniusza Czerniawskiego, solidna penetracja cmentarza ewangelickiego w Pomocnem (niem. Pombsen), gm. Męcinka była niemożliwa. Na zdjęciu z tego okresu widać całkowicie zakrzaczoną przestrzeń, po której zapewne nie dało się poruszać. Prawdopodobnie z tego powodu w karcie cmentarza czytamy, że nie zachowały się płyty nagrobne, a nagrobki wolnostojące jedynie fragmentarycznie. Dokument ten informuje, że cmentarz o powierzchni 0,25 ha został założony w roku 1898, a obecnym właścicielem terenu jest gmina Męcinka.

Zaplanowałam odwiedzenie cmentarza, a tę wizytę poprzedziła krótka rozmowa z obecną sołtyską wsi, panią Grażyną Bulką. Potwierdziła, że cmentarz jest uporządkowany, jednak ona sama mówić o tym nie bardzo może, ponieważ nie angażowała się w te działania.

Pani sołtys, czemu nie zaangażowała się pani w porządkowanie cmentarza?

Grażyna Bulka Kiedyś, gdy byłam dzieckiem, byłam świadkiem profanacji tego miejsca. Wzbudziło to we mnie lęk i obiecałam sobie, że moja noga nigdy nie postanie w tym miejscu.

Czy to oznacza, że jest pani nieprzychylnie nastawiona do osób, które podjęły się opieki nad cmentarzem ewangelickim w waszej wsi?

G.B. Oczywiście, że nie! Miejsca pochówku winny być otoczone szacunkiem. Mogę umożliwić kontakt z osobami, które zajmowały się tym miejscem. No, poza tą najważniejszą, księdzem Markiem Lachem, bo on nie żyje.

Ksiądz Marek to wasz proboszcz?

G.B. Tak, był proboszczem, mieszkał w Pomocnem. Objął parafię w 2009 roku. Był tu do 2021 roku, kiedy wydarzył się ten wypadek.

Wypadek? Samochodowy?

G.B. Nie. Ksiądz Marek wszedł na dach swojego domu, by wyczyścić komin. Było mokro, musiał się ześliznąć. Znaleziono go rano, był już martwy.

Jak to możliwe, że kapłan sam wykonywał taką czynność?

G.B. Taki był. Potrafił zrobić sam bardzo wiele rzeczy, nie odmawiał pomocy nawet przy ciężkich pracach.

Wspomniała pani, że jeśli chodzi o cmentarz był najważniejszą osobą.

G.B. Tak. Może około 10 lat temu, tuż po tym jak objął naszą parafię, zainteresował się cmentarzem ewangelickim i uznał, że nie może tak wyglądać.

Zaproponował, by wieś zajęła się porządkami?

G.B. Mówił o tym na mszy, chyba jednak nie otrzymał wyraźnego wsparcia. Zaczął pracę sam. Wspierały go jego gospodyni, pani Grażyna Filipowicz i jej córka, Anna.

A jakieś wsparcie z gminy? Teren należy do niej.

G.B. Gmina odkrzaczyła teren. Wtedy i teraz zajmuje się też wykaszaniem, bo to spory obszar.

Czy poza paniami Grażyną i Anną nikt nie pomagał księdzu przy pracach na cmentarzu?

G.B. Od kilku lat zaczęli pomagać nowi właściciele dawnej pastorówki, pani Beata i pan Jacek. Z pewnością chętnie opowiedzą o tych pracach.

Będę wdzięczna za umożliwienie kontaktu z nimi, dziękuję.

Zanim skontaktowałam się z kolejnymi rozmówcami, zdążyłam odwiedzić Pomocne, by zobaczyć miejsce, wzbudzające wiele emocji. Oczarowało mnie. Może sprawiła to „złota godzina”, o której dotarłam na cmentarz? A może po prostu fakt, że jest pięknie położony. Na lekkim wniesieniu, z którego roztacza się widok na wieś. Poniżej pastorówka, obecnie remontowana. Z jej okien można było codziennie spoglądać na miejsce ostatniego spoczynku ewangelickich mieszkańców Pombsen. Widać z niej również kościół św. Marcina, wokół którego rozpościera się drugi cmentarz w tej wsi, katolicki. Istniały po sąsiedzku, przez pół wieku. I istniałyby nadal, gdyby nie wojna, a później całkowita wymiana społeczności lokalnej.

Czy jesteście państwo mieszkańcami Pomocnego?

Beata Matysek W 2018 roku kupiliśmy pastorówkę i można powiedzieć, że jesteśmy mieszkańcami wsi Pomocne.

Jak to się stało, że to do państwa skierowała mnie pani sołtys?

B.M. Przyjaźniliśmy się z Markiem, przepraszam, z księdzem Markiem, właściwie od chwili, gdy pojawiliśmy się w Pomocnem jako właściciele pastorówki. Połączyła nas ciekawość historii, tak myślę, tej miejscowości, tych ludzi, których tu już nie ma.

Jak ta ciekawość objawiała się u księdza?

B.M. Tuż po tym, jak objął parafię, skontaktowali się z nim Niemcy, zapewne potomkowie dawnych mieszkańców. Prosili o pomoc w odnalezieniu dokumentów i grobów swoich przodków. To chyba był impuls. Cmentarz był nie tylko zarośnięty. Stał się lokalnym wysypiskiem śmieci. Okalający go mur zaczął się sypać, niczego już nie był w stanie ochronić. No i wtedy zapewne Marek postanowił, że tak być nie może.

W jaki sposób rozpoczął te działania?

B.M. Dogadał się z gminą. Ówczesny wójt wyraził zgodę na porządkowanie cmentarza. Wsparł swoimi ludźmi te najcięższe prace.

Państwo włączaliście się w prace?

B.M. Nastaliśmy tu około pięciu lat wstecz. Często spotykaliśmy się z Markiem w czasie jego prac, ale też po to, żeby porozmawiać o przeszłości wsi. Opowiedział nam podczas jednej z rozmów o swoim smutnym odkryciu. Otóż badając dokumenty dowiedział się, że tuż po wojnie ze swoimi wiernymi pozostał we wsi katolicki ksiądz Eberhard. Chciał towarzyszyć kobietom i dzieciom, które czekały dopiero na ewakuację. W pierwszej fali osadników ze wschodu znaleźli się niestety tacy, którzy wierzyli w ukryte przez Niemców skarby. Sądząc, że ksiądz zna miejsca, gdzie zostały zdeponowane, torturowali go i wreszcie zabili.

Czy sprawa ta jest powszechnie znana? Przetrwała w pamięci wsi?

B.M. Zapewne jest znana i przetrwała, lecz okryto ją nimbem milczenia. Ksiądz Marek nie zgodził się z tym. Ufundował tablicę upamiętniającą tragicznie zmarłego księdza i powiesił na murze kościoła. W treści tablicy umieścił słowa: „Zło dobrem zwyciężaj”.

Jak pani sądzi, jak zostało to przyjęte?

B.M. A jak pani sądzi?

Mogło być trudne do zaakceptowania. Sądzę jednak, że ksiądz Marek postąpił zgodnie z sumieniem katolika. Wziął na swoje barki grzech lat powojennych, nie szukał odpowiedzialnych w obecnych mieszkańcach.

B.M. Też tak myślę. Marek daleki był od piętnowania. Jako filozof starał się ludzi rozumieć, jako kapłan – kochać. A jako sąsiad starał się zawsze przychodzić z pomocą. Koparka nie miała przed nim sekretów!

Na cmentarzu pracował sam?

B.M. Kiedy tylko mógł! Cmentarz po wywiezieniu śmieci, wykarczowaniu krzaków odsłonił swoje sekrety. Marek zaczął od połatania muru, a potem wziął się za bary z naprawą nagrobków. Panie Grażynka i Ania kompletowały skrawki porcelanek i marblitu, które zachowały się wśród traw i liści. To była mrówcza praca. Kiedy udało się zebrać jakąś całość, Marek przytwierdzał je do płyt i w ten sposób uniemożliwiał ich ponowne zaginięcie. Dzięki temu udało się zidentyfikować część osób, pochowanych na tym cmentarzu.

Czy Niemcy, którzy zainspirowali swoimi pytaniami księdza Marka, odwiedzali Pomocne?

B.M. Tak. Z tego co wiem, to tak. Udało się odnaleźć kilka grobów, w których byli pochowani przodkowie tych osób.

Intryguje mnie jeszcze jedna sprawa... Był cmentarz ewangelicki, była pastorówka, a kościół?

B.M. Oczywiście, że był. Stał nieopodal pastorówki. Dziś niestety można obejrzeć go jedynie na starych pocztówkach.

Co się z nim stało?

B.M. W latach 70. XX wieku był taki klimat, że każda cegła się przydawała. No i władze stwierdziły, że skoro jest nieużywany, to po co ma stać? Wyraziły zgodę na rozbiórkę.

Zatem jeśli nie liczyć należącej teraz do państwa pastorówki, jedynym świadkiem istnienia Pombsen jest cmentarz. Cmentarz ocalony przez katolickiego księdza.

B.M. Tak właśnie jest. Chcemy kontynuować myśl Marka. Założyliśmy stowarzyszenie jego imienia. Nazwaliśmy je „Ora at labora”. Choć Marek powiedziałby pewnie „Labora at ora”?

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Wywiad opracowała Hanna Szurczak, zdjęcia cmentarza – autorka. Zdjęcie archiwalne: www.zabytek.pl. Widok nieistniejącego kościoła ewangelickiego – internet domena publiczna. Zdjęcia księdza Marka - prywatne archiwum Państwa Beaty Matysek i Jacka Szewerniaka.
Marzec 2023

Na prawach dopisku: państwo Beata Matysek i Jacek Szewerniak udostępnili materiały należące do ks. Marka. Są to artykuły w dwóch czasopismach: „Echo Barytowych Wzgórz” i „Bote aus dem schlesischen Burgeland”. Oba z ogromnym uznaniem mówią o pracy proboszcza i jej znaczeniu nie tylko dla społeczności Pomocnego, ale również dla mieszkańców Pombsen. Wielka szkoda, że pracę tę przerwała przedwczesna śmierć księdza Marka Lacha. Człowieka, filozofa, kapłana.




Tomasz Szwagrzakkontakt