EnglishDeutsch strona główna cmentarze Ratując pamięć stan 1925 bukowiec wykaz cmentarzy bibliografia linki kontakt z autorem


Wywiad z Tomaszem Korzekwą, społecznikiem z Łodzi

Kiedy 12 marca 2017 wraz z Andrzejem Braunem odwiedziłam cmentarz w Łaznowskiej Woli, od razu zauważyliśmy, że ktoś tu pracował. Dwie lub trzy kwatery były świeżo oczyszczone z wszechobecnej roślinności i opadłych liści. Na profilu facebookowym Gminy Rokiciny umieściliśmy informację, że tajemniczego opiekuna prosimy o kontakt, ale odzewu nie było. Dopiero w połowie 2018 roku poznałam prawdę...

T.K. Na ten cmentarz trafiłem w marcu 2014 roku. Tego dnia był akurat czwartym na liście zaplanowanych. Wcześniej zwiedziłem cmentarz w wojenny w Kaletniku, a następnie katolicki i przykościelny w Łaznowie. Na ten w Łaznowskiej Woli trafiłem z kłopotami. Na początku za wcześnie skręciłem w jakiś zagajnik. Następnie dobrze skręciłem, ale na sam cmentarz dotarłem pieszo, bo ścieżynka była za wąska nawet na rower. Eksploracyjnie „zaopiekowałem się” wtedy paroma grobami. Możliwe, że wtedy odkryłem „mój” najstarszy grób z 1883 roku.

Czy jeździłeś później do Łaznowskiej Woli? Te oczyszczone kwatery nie mogły być wspomnianymi pracami z 2014 roku.

T.K. Możliwe, że byłem po tym czasie w okolicy, ale nie na cmentarzu. Te moje widoczne prace teoretycznie nie dotrwałyby do końca roku. Te groby nie były oczyszczone przeze mnie. Poza tym w ubiegłym roku też był „ktoś”, który odwrócił jedną z tablic nagrobnych napisami do góry i później usunął gniazdo szerszeni.

Osobiście spotkaliśmy się podczas szumnie ogłoszonej na Facebooku akcji porządkowania tej nekropolii. Jak trafiłeś na tę informację?

T.K. Ujrzałem tę informację na profilu facebookowym „Ratując pamięć - Wiejskie cmentarze ewangelickie województwa łódzkiego”, a efekty prac śledziłem również na blogu pana Andrzeja Brauna „Historia nieznana".

Co poczułeś, gdy okazało się, że jacyś intruzi zawłaszczają odkrytą przez Ciebie „ziemię niczyją”?

T.K. Radość, bo jeden z cmentarzy wreszcie wreszcie jest porządkowany i staje się atrakcją turystyczną na przyzwoitym poziomie.

Jak to się stało, że choć spotykaliśmy się kilka razy w roku podczas pracy na cmentarzu, nie zdradziłeś, że ten cmentarz dużo dłużej jest Twój, niż to sobie wyobrażam?

T.K. 1 listopada 2017 roku zawitałem na cmentarz. Miałem TYLKO zapalić znicze, ale zauważyłem, że na grobach leżą gałęzie, więc postanowiłem posprzątać. 12 listopada ponownie zawitałem na cmentarz. Chwilę później odwiedziła mnie trzyosobowa ekspedycja z panem Andrzejem Braunem na czele. Nie mieli nic przeciwko moim intencjom porządkowania nekropolii, więc postanowiłem zacząć odkrywać „nowe” mogiły i 18 listopada „przejąłem” cmentarz.

W pewnym momencie odkryłeś karty: założyłeś profil Łaznowska Wola i inne cmentarze województwa łódzkiego (link do profilu). Dopiero tam pokazałeś swój dorobek. Czemu tak późno? I czemu właśnie wtedy?

T.K. Najpierw udostępniałem pani zdjęcia, a potem postanowiłem się usamodzielnić i założyłem ten profil. Awaria Facebooka przyspieszyła decyzję o odsłonięciu kart.

To może teraz warto poprosić Cię, żebyś powiedział parę słów o sobie.

T.K. Mam 26 lat. Skończyłem technikum informatyczne, ale bez dyplomu technika. W najbliższym czasie planuję zdobyć ten dyplom i skończyć studia. Podczas nauki w technikum uczestniczyłem w wielu konkursach wiedzy krajoznawczej dotyczących naszego kraju. W 2012 roku wygrałem w konkursie „Województwo w sercu Polski”, organizowanym przez Uniwersytet Łódzki. Na jednym z konkursów organizowanym przez PTTK indywidualnie dorzuciłem do puli grupy więcej punktów niż dwaj pozostali koledzy.

Informatyk zainteresowany geografią i historią?

T.K. Trafiłem akurat na wuefistę pana Jana Ślewę, który mnie w te tematy wciągnął. Dziękuję mu za to. Interesuję się tematyką Wielkiej Wojny, która jest ogólnie zapomniana w mediach. Jestem też miłośnikiem książek Nicholasa Sparksa - króla romansów. Wszystkie mam przeczytane. Moją ulubioną powieścią jest „Jesienna miłość”.

Romantyk! Cmentarze wpisują się w klimat. Jak długo są Ci bliskie?

T.K. Kilka latek będzie. Myślę, że niedługo z dziesięć.

Od czego się zaczęło?

T.K. W okolicy mojego technikum znajduje się park, który posiada bramę bardzo podobną do bramy, która znajduje się na cmentarzu w Aleksandrowie Łódzkim. Sprawdziłem i okazało się, że to jest „były” cmentarz ewangelicki. To najprawdopodobniej były na poważnie moje początki przygody z cmentarzami.

Jesteś rowerzystą, a przypomnijmy: z Łodzi do Łaznowskiej Woli, do której przez cały sezon przyjeżdżasz prawie w każdy weekend jest ok 31 km. Od kiedy jesteś za pan brat z rowerem?

T.K. Na dobre zacząłem jazdę w technikum. Kiedyś wyczynem dla mnie była podróż na wschodnie kresy Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich. Dziś to bardziej rozgrzewka. Do dziś się zastanawiam, jak wróciłem do domu z Inowłodza, gdy sprawa „Hubala” była głośna. Moją największą wyprawą była wyprawa do Lasu Rzuchowskiego (Kulmhof am Nehr). Trzeba być tam, by poczuć siłę tego miejsca. Na tablicach upamiętniających zamordowanych Żydów jest pełno miejscowości, które leżą w centrum województwa łódzkiego. Przerażający widok.

W którymś momencie odkryłam, że „bawisz się” w Geocaching. Z moich obserwacji wynika, że te działania często dobrze się komponują z zainteresowaniem cmentarzami.

T.K. Opisy ukrytych skrzynek przydają się w planowaniu kolejnych celów podróży. W szczególności te, które nie są zaznaczone na mapach. Dotarłem dzięki temu na mogiły z I Wojny Światowej w Ślądkowicach-Łajscach i Hucie Dłutowskiej.

Co dla Ciebie osobiście znaczy zainteresowanie cmentarzami?

T.K. Moje zainteresowanie tą tematyką były odskocznią od moich problemów w szkole. Dzisiaj jest to nisza, w której dobrze się czuję. Mogę się pochwalić, że zwiedziłem i sfotografowałem ponad 100 cmentarzy.

Mamy 2019 rok, za Tobą, jak sam mówisz, blisko 10 lat zainteresowania cmentarzami, samą Łaznowską Wolą zajmujesz się już trzeci rok. Czy zmieniasz się?

T.K. Wraz z upływem czasu na cmentarzu powoli dojrzewałem i nabierałem pewności siebie, uczyłem się topografii tego miejsca. W każdej porze roku cmentarz ma swój klimat. Wczesną wiosną nabiera niebieskich kolorów. W lato jest tu przyjemny chłodek. Na jesieni groby w liściastej pierzynce, zaś w zimie śnieżnej.

Kim są dla Ciebie ludzie spoczywający na tej nekropolii?

T.K. Są to dla mnie zwykli ludzie - zwykli mieszkańcy, budowniczowie tych ziem, którym należy się szacunek i pamięć. W szczególności zaś żołnierzom armii rosyjskiej i niemieckiej, którzy w okolicy walczyli i ginęli w bezsensownej wojnie. Zdaniem podsumowującym tę odpowiedź niech będzie inskrypcja na filarze bramnym cmentarza w Szczawinie, która głosi „Przechodniu pamiętaj! Że tym kim jesteś my byliśmy, a kim my jesteśmy ty będziesz”.

Jak wyglądają Twoje plany związane z opieka nad Łanowska Wolą?

T.K. Będę dalej próbował zachować cmentarz w przyzwoitym stanie tak, by było widać, że ktoś się nim opiekuje, choć w mniejszym zakresie, jak było dotychczas.

Czy Twoje działania jakoś ewoluują?

T.K. Wcześniej opiekowałem się poprzez odsłanianie mogił, teraz bardziej skupiam się na utrzymaniu przyrody w ryzach, by mogiły na powrót nie zarosły. Nadal poszukuję elementów nagrobków i metalowych tabliczek. „Wysil się. Szukaj. Sprawdzaj. Błądź” to moja ogólna dewiza poszukiwawcza.

Czego potrzebujesz, by zrealizować swoje plany lub marzenia?

T.K. Większej ilości opiekunów cmentarza, w tym zaangażowania się uczniów z pobliskich szkół i strażaków z OSP.

Masz jakiś problem z ich realizacją?

T.K. Wrodzony introwertyzm.

Ponieważ jesteś filarem opieki nad Łaznowską Wolą, mogę Ci jedynie obiecać, że Twój introwertyzm obejdziemy razem!

2.02.2019
Wywiad przeprowadziła Hanna Szurczak, zdjęcia autorki




Tomasz Szwagrzakkontakt