EnglishDeutsch strona główna cmentarze Ratując pamięć stan 1925 bukowiec wykaz cmentarzy bibliografia linki kontakt z autorem


Wywiad z Andrzejem Braunem, społecznikiem z Bukowca

Stan aktualny cmentarza w Bukowcu

Jesteśmy po imieniu już od kilku miesięcy, więc pozostańmy przy tej formie również w wywiadzie, dobrze? Poprosiłeś niedawno, by w naszym wykazie cmentarzy wprowadzić zmianę. Chciałeś, by w rubryce „stan” przy cmentarzu w Bukowcu wpisać „zadbany”. Czemu?

A.B. Odwiedziłem w ostatnim czasie kilkanaście cmentarzy ewangelickich w naszym województwie (łódzkim). „Namiary” brałem z Waszego wykazu. Rozumiem, że nie jesteście w stanie jeździć i sprawdzać ich stanu. Myślę, że po uruchomieniu Waszej strony także na Facebooku będą napływały informacje o stanach cmentarzy. „Mój” cmentarz w Bukowcu zasługuje na zmianę oceny, gdyż jest zadbany.

Kto o niego dba?

A.B.Ja.

Sam?

Stan przed rozpoczęciem prac

A.B. Przeważnie. Pracuję na tym cmentarzu od wielu miesięcy. Nie liczę dokładnie godzin, myślę jednak, że minimum 500 godzin spędziłem na karczowaniu, przekopywaniu i renowacji grobów. Popełniłem zasadniczy błąd, godząc się na reportaż pod tytułem: „O czym milczy Bukowiec”, który ukazał się w Gazecie Wyborczej w dniu 24 grudnia 2015 roku. Nie spodziewałem się, że on tak negatywnie wpłynie na moje kontakty z mieszkańcami „starego” Bukowca. Praktycznie jedynym z mieszkańców, który mi bardzo pomaga, jest mój przyjaciel Krzysztof. Krzysztof Comporek pomagaTo dzięki jego pomocy mogły stanąć ponownie wszystkie poniszczone i przewrócone pomniki i nagrobki. Była to bardzo ciężka fizycznie praca, jednak efekty są wspaniałe! Także dzięki jego pomysłom powstały ścieżki i plac dla odwiedzających. Muszę wspomnieć o mojej żonie Eli i córce Magdusi: spakowały 12 worków (120 litrowych) śmieci: butelek po alkoholu, napojach itp. Kilka tygodni temu moja żona i nasze sąsiadki, Mariola i Kasia, przepracowały wspólnie ze mną kilka godzin. Ela i Mariola odtworzyły za pomocą farb i markerów napisy na 7 nagrobkach. Ja oczyściłem wspólnie z Kasią 3 kwatery grobowe oraz postawiliśmy przepiękny nagrobek z piaskowca. Przy ponad 2000 mieszkańców Bukowca trzy osoby (pomijając moją rodzinę) zaangażowane w pomoc to chyba niewiele?

Zatem porozmawiajmy o osobie, która nieomal w pojedynkę próbuje zatrzymać czas. Kim jesteś?

A.B. Trudne pytanie, szczerze muszę przyznać. Często sam siebie nie rozumiem. Jestem osobą łatwowierną. Biorę za dobrą monetę wszelkie zainteresowanie ze strony ludzi. Moje utopijnie niekiedy pomysły staram się wprowadzać w życie publiczne gminy, wierząc w ich sensowność. Niestety, często otrzymuję kubeł zimnej wody na moją rozpaloną głowę. Wydaje mi się, że wszyscy powinni czuć potrzebę działania, ale tak nie jest. Stawiam sobie poprzeczkę bardzo wysoko i oczekuję, że inni wykażą tyle samo zaangażowania. Jednak ostatnio przemyślałem sporo rzeczy, pogodziłem się, z myślą, że w obecnym czasie nie można być Don Kichotem. Odpowiadając jednak stereotypowo: jestem z zawodu chemikiem, z pasji historykiem. Dzięki synowi, który sprezentował mi dwa lata temu blog, mogę się wyżywać, pisząc o wszystkim, co jest dla mnie ciekawe.

Od czego zaczęło się zainteresowanie cmentarzem w Bukowcu?

A.B. Ponownie wracam do mojego hobby. Poznałem na Giełdzie Staroci w Spale krakowskiego kolekcjonera. Podczas rozmowy powiedziałem mu, że poszukam materiałów dotyczących okolic mojego miejsca zamieszkania. Po upływie kilku tygodni, otrzymałem skany zdjęć kościoła ewangelickiego w Bukowcu z listopada 1914 roku. Myślałem, że jest to pomyłka, przecież w Bukowcu nie ma żadnego kościoła! Zacząłem odwiedzać stare drewniane domy, przepytywać mieszkańców. Okazało się, że faktycznie, w Bukowcu był kościół ewangelicki, który został rozebrany w latach 60-tych ubiegłego wieku. Dowiedziałem się przy tej okazji, że była to wieś, którą do 1945 roku zamieszkiwała w 99 % ludność pochodzenia niemieckiego. Ktoś wspomniał, że jest także cmentarz ewangelicki. Stan przed rozpoczęciem pracTa wiadomość bardzo mnie poruszyła. Wielokrotnie spacerowałem po wsi, nigdy go nie widziałem! Po otrzymaniu dokładniejszych wiadomości znalazłem kępę drzew, gdzie wśród śmieci i bluszczu leżały poprzewracane nagrobki z niemieckimi napisami. W tym momencie coś we mnie zawrzało. To był impuls, przekonanie, że wreszcie znalazłem miejsce, w którym chcę spędzić resztę mojego wędrowniczego życia. Moim przeznaczeniem jest pisanie o Bukowcu, jego prawdziwej historii, przywrócenie godności grobom i leżącym w nich mieszkańcom dawnego Bukowca – Konigsbach.

Co było wcześniej? Bo to nie jest Twój pierwszy raz z historią. Czemu syn zrobił akurat bloga o historii?

A.B. Od ponad 20 lat kolekcjonuję stare pocztówki, zdjęcia, dokumenty. Bez znajomości historii nic niewarte są pocztówki z małych miejscowości Śląska, Pomorza, wydane w języku niemieckim, także te kresowe z obecnej Ukrainy, Białorusi i Litwy. Odcyfrowywanie nazw miejscowości zmuszało mnie do czytania, szukania w mapach. Tomek, mój syn widział i słyszał, że brakuje mi czegoś, gdzie mógłbym to wszystko dotyczące historii posortować, poszufladkować (pisałem na kartkach, nagrywałem rozmowy na dyktafonie, zdjęcia starych domów, cmentarzy). Jest informatykiem, także pasjonatem historii, znalazł czas i tak powstało coś, co jest bardzo ważnym elementem każdego mojego dnia. Gdy się budzę już mam w głowie materiał do następnego odcinka!

Twój blog „Historia nieznana” stanowi rodzaj kroniki zapisującej losy mieszkańców najbliższych okolic. Czy budzi zainteresowanie?

A.B. Moja żona była bardzo sceptyczna w momencie, kiedy na gwiazdkę otrzymałem moją „Historię nieznaną”. Pamiętam, jak by to było dzisiaj, słowa żony: „a kto to będzie czytał, kogo to będzie interesowało?” Ponad 50.000 wejść przez 20 miesięcy istnienia bloga, to zadowala. Dzięki temu poznałem dużo wspaniałych ludzi, podobnych pasjonatów. Jesteś, Haniu, jedną z nich!

Poszukiwanie informacji wśród najstarszych mieszkańców, rozmowy z nimi uważam za niezwykle terapeutyczne działania. Dzisiaj starsi ludzie narzekają na brak zainteresowania ze strony młodego pokolenia – Ty im je okazujesz. Co z tego wynika dla Ciebie? Oczywiście pytam o sferę emocji, bo wiedza, jaką zdobywasz pojawia się na blogu.

A.B. Doskonałe pytanie, przeprowadziłem naprawdę dużo rozmów z osobami, które widziałem po raz pierwszy w życiu. Musiałem pokonywać nieufność, niedostępność tych osób, postępując w myśl zasady: „wyrzucą cię drzwiami, właź oknem”. Słowa: :po co to panu, ja nic nie wiem, to było tak dawno” były na porządku dziennym. A jednak po godzinie rozmowy widziałem olbrzymie zmiany w zachowaniu tych starszych ludzi. Ludzi, którzy przeżyli tragedię wojenną, ciężkie czasy po jej zakończeniu. Pojawiał się uśmiech na twarzy; ludzie zapominali o lasce, wracali do dziecinnych lat, wspominali ukochanych rodziców i innych krewnych, którzy odeszli. Czas zatarł złe wspomnienia. I przyszedł ktoś taki jak ja, zapytał jako pierwszy. Nikt z dzieci, wnuków takich pytań nie zadawał. Wiele osób ze łzami w oczach żegnało mnie, zapraszając ponownie. Z wieloma jestem w przyjaźni. Moim rozmówcom dawałem powrót do szczęśliwych lat dzieciństwa, sam otrzymywałem doskonały materiał historyczny, zdjęcia, które leżały zapomniane głęboko w szufladach.

Stan przed rozpoczęciem prac

Jesteś osobą o dużej wrażliwości społecznej. Świadczy o tym fakt, że chętnie angażujesz się we współpracę. Koło Seniorów, Szkolne Koło Historyczne - czy o czymś zapomniałam

A.B. Tak, to prawda, jestem bardzo aktywny: opiekuję się cmentarzem ewangelickim, jestem radnym, stworzyłem Koło Seniorów, mam bardzo dobry kontakt ze szkołami w naszej gminie, pomagam starszym, samotnym mieszkańcom Bukowca. Dzisiaj na przykład zawiozłem swoją przyczepą drewno opałowe dla starszego pana.

Jakie korzyści odnosisz z tych kontaktów?

A.B. Najlepszą zapłatą jest uśmiech dzieci, ich pozdrowienia, gdy spotykamy się gdzieś przypadkiem. Dzieci są najlepszymi recenzentami, one mówią prawdę, nie potrafią kłamać. Ciepłe słowa spotykam również ze strony dorosłych, to jest najważniejsze. Chcę udowodnić, że nie jestem intruzem, jestem normalnym człowiekiem. 

Przez wiele lat mieszkałeś w Niemczech. Czemu na zasłużonej emeryturze nie zostałeś tam?

A.B. Tak, wyjechałem do zachodnich Niemiec we wrześniu 1987 roku, niezupełnie legalnie. Wyjechałem w nieznane, szukając pracy, nie znałem słowa po niemiecku. Wizę miałem na okres 3 miesięcy, nie wróciłem w terminie i bramy Polski zamknęły się na długie lata. Żona z dwójką małych dzieci przyjechała do mnie rok później. Nigdy, przez  okres prawie 20 lat, nie czułem się tam dobrze. Tęsknota do Kraju, w którym się urodziłem, była zbyt wielka. Wspólnie  z żoną podjęliśmy decyzję powrotu do ojczyzny. W grudniu 2008 roku zamieszkaliśmy w Bukowcu. Emeryturę wypracowałem, ale jeszcze daleko mi do niej, muszę popracować prawie 3 lata. Ważne jest to, że „starych drzew się nie przesadza”, wróciłem do korzeni!

A gdzie są Twoje korzenie?

A.B.Jestem łodzianinem, urodziłem się w Łodzi i mieszkałem od urodzenia na Kilińskiego 216. Tworzę drzewo genealogiczne mojej Rodziny. Do 7 pokoleń nie znalazłem wątków niemieckich. Mój tata, Jan Braun, urodził się w okolicach Bełchatowa w Rogowcu, tamże rodzili się i umierali jego przodkowie. Mama pochodzi z Będkowa, typowo Polska rodzina o korzeniach szlacheckich.

Czy jesteś ewangelikiem? Czy fakt zajęcia się cmentarzem ewangelickim miał coś wspólnego z wiarą?

Stan przed rozpoczęciem prac

A.B.Jestem ateistą, może dlatego podchodzę do takich tematów bez obciążeń. Zbyt trudne jest wchodzenie w tematy wiary. Myślę, że jeśli istniej  Bóg (byłem ochrzczony, przyjąłem I komunię, chodziłem na religię), to jest wszędzie. Był także w 7 kościołach ewangelickich, znajdujących się w promieniu 15 kilometrów od Bukowca, a zniszczonych po wojnie. Niezależnie od mojej wiary czy jej braku sądzę, że ludzie po śmierci powinni spoczywać w spokoju, że to Bóg na Sądzie Ostatecznym decyduje o karze czy nagrodzie, żyjący nie powinni byś sędziami. My, Polacy, chcemy, aby groby naszych Rodaków na Kresach i innych cmentarzach poza granicami Polski były zadbane, by nie niszczono nagrobków, nie rozkopywano mogił. Szanujmy zatem tych, którzy spoczywają w naszej ziemi, bo to świadczy o kulturze narodu. Swoją pracą okazuję ten szacunek i czuję się spełniony.

Andrzeju, dziękuję za tę rozmowę. Chciałabym, by wśród nas było jak najwięcej takich osób, jak Ty. Życzę powodzenia i dużo zdrowia.

Wywiad przeprowadziła Hanna Szurczak
26.09.2016




Tomasz Szwagrzakkontakt