EnglishDeutsch strona główna cmentarze Ratując pamięć stan 1925 bukowiec wykaz cmentarzy bibliografia linki kontakt z autorem


Wywiad z Michałem Pytlakiem, prezesem Słupskiego Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego „Gryf”

W lutym 2019 roku skontaktowała się ze mną pani Małgorzata Hanc. Poszukiwała wówczas informacji o tym, w jaki sposób roztoczyć opiekę nad cmentarzami leśnymi w miejscowości Krzynia, gmina Dębnica Kaszubska. Jej działania były bardzo owocne i mogą służyć innym za wzór (link). Na swojej drodze trafiła do Słupskiego Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego Gryf (link). Dziś o tych działaniach, ale i o wcześniejszych pracach na rzecz ratowania cmentarzy ewangelickich, rozmawiam z jego prezesem, panem Michałem Pytlakiem.

Jest pan bardzo zapracowany, umówienie się na rozmowę zajęło nam sporo czasu.

M.P. To prawda, obowiązki zawodowe i rodzinne – godzenie ich z pracą społecznika, z pasjami, nie jest proste. Daję jednak radę, jak pani widzi!

Nadal jest pan najmłodszym członkiem waszego stowarzyszenia?

M.P. Nadal; mam 29 lat – najstarszy z nas ma 62 lata. Na horyzoncie jawi się jednak nowy nabytek, młodszy ode mnie.

Najmłodszy i prezes? Od samego początku?

M.P. Tak, od początku pełnię funkcję prezesa Słupskiego Stowarzyszenia Eksploracyjno - Historycznego Gryf.

Jak to się stało, że najmłodszy członek jest prezesem?

M.P. Prawdę mówiąc nie było innego kandydata. Kiedy w 2011 wpadliśmy na pomysł założenia stowarzyszenia miałem sporo czasu, byłem studentem. Uczyłem się wówczas na Akademii Pomorskiej w Słupsku.

W artykule pani Katarzyny Sowińskiej, z dnia 16.05.2013, cytowanym na waszej stronie, przeczytałam: „ Duszą całego przedsięwzięcia jest bardzo młody człowiek - Michał Pytlak. 23-letniemu studentowi geografii Akademii Pomorskiej udała się rzecz prawie niemożliwa. Zjednoczył pod skrzydłami Gryfa podobnych sobie pozytywnych szaleńców, którzy z ogromnym zaangażowaniem, nie zważając na pogodę, zobowiązania rodzinne czy finanse pracują często w pocie czoła nad ratowaniem śladów dawnych dziejów tych ziem.”

M.P. No cóż, to prawda. Znaliśmy się z forów internetowych. Głównie z naszego Pomorskiego Forum Eksploracyjnego (http://www.forum.eksploracja.pl) Pasjonowaliśmy się historią Pomorza, interesowały nas folwarki, pałace, pocztówki, identyfikacja ciekawych przedmiotów. Na forach spotykali się pasjonaci regionu. Tam też dowiedzieliśmy się, że w Goleniowie powstaje stowarzyszenie „Biały Grosz”. Jego członkowie zapraszali nas na wspólne wypady. Dzięki Jackowi Wietrzykowskiemu i Wojtkowi Jandzie podjęliśmy decyzję o sformalizowaniu i naszych poczynań. Uznaliśmy, że w grupie formalnej mamy większe możliwości działania.

Kiedy to było?

M.P. We wrześniu 2011 podjęliśmy decyzję, w listopadzie tego samego roku była rejestracja. Od początku działamy jako stowarzyszenie zwykłe. Nie zamierzaliśmy porywać się na wielkie projekty, wpis do KRS nie był nam potrzebny. No a teraz, w związku z nowym przepisami, stowarzyszenia zwykłe mogą pozyskiwać granty i in. fundusze, więc sprawa jest jeszcze prostsza.

Ile osób liczył wówczas Gryf?

M.P. Na początku było 15 osób, w 2016 roku przyjęliśmy kolejne osoby i na tym stanęło. W papierach mamy bodaj 25 osób. W tym roku postanowiliśmy zrobić jakiś nabór. Czas wnieść do Stowarzyszenia nową energię.

Jakie przyjmiecie kryteria?

M.P. Są ujęte w statucie: osoba pełnoletnia, aktywna, dyspozycyjna a co najważniejsze zainteresowana historią regionu słupskiego.

Statut określa również zasięg waszych działań.

M.P. Zajmujemy się głównie powiatem słupskim, ale w statucie wpisaliśmy całą Polskę. Stowarzyszenia z takim zapisem mogę działać na terenie całego kraju. Dzięki temu możemy współpracować z innymi stowarzyszeniami lub reagować na zaproszenia np. grup nieformalnych czy indywidualnych społeczników.

Jak pani Małgorzaty Hanc?

M.P. Tak, jak Gosi Hanc. A wcześniej: pani Anny Kowalczyk z Czystej (2012), Stowarzyszenia Turystyczno - Sportowego z Ustki (2012), pana Mariusza z Wicka (2013), mieszkańców gminy Smołdzino, działających w Stowarzyszeniu „Słowiniec” w Gardnie Wielkiej (2013) i pani Ireny Kurek - sołtys Smołdzińskiego Lasu (2017),

Dużo tego!

M.P. Siedem lat istnienia to już sporo.

Może więc tak pokrótce: pierwsze działania?

M.P. Pierwszą akcję przeprowadziliśmy w Duninowie z Marcinem Barnowskim obecnie prowadzącym bunkry w Ustce (www.bunkryustka.pl). Było nas parę osób. Mieliśmy za zadanie wyciągnąć z nasypu kolejowego krzyże, które były wywiezione w latach bodaj 90tych. Pracowaliśmy wiosną, było ślisko, mokro, plucha. Wydobyte spod warstwy ziemi kamienne krzyże stanęły z powrotem na cmentarzu, skąd były wyrwane. Nie trzeba ich było nawet specjalnie odnawiać, napisy były widoczne. Stoją koło największego krzyża na cmentarzu w Duninowie. Tworzą coś w formie lapidarium.

To był rok 2012. Następnie?

M.P. Naszą największą akcją była akcja w gminie Trzebielino – miejscowości Dolno. Był rok 2013, gdy odkryliśmy, że jeden z uczestników forum, Mateusz Kijewski, razem z siostrą opiekują się cmentarzem. Mateusz na forum pokazał, że pracują sami, lecz z niewielkimi efektami. Doszliśmy wówczas do wniosku, że możemy mu pomóc. Podczas wspólnych działań udało się wydobyć spod ziemi jakieś 70% starego cmentarza. Był zasypany pod ziemią na przynajmniej 40 - 50 cm. Cały teren badaliśmy, nakłuwając darń. Wyciągaliśmy kamienne elementy, kleiliśmy ubytki. Niektóre fragmenty ważyły po 300 kg. Tu serdeczne podziękowania dla wójta gminy Trzebielina. Służył wszelką pomocą. Od nadleśnictwa z kolei dostaliśmy słupy na plot. Może nie jest on szczytem marzeń, ale chroni przed leśną zwierzyną. Później Mateusz z siostrą zostali członkami stowarzyszenia. Cały czas doglądają tego obiektu. Gryf wraca tam raz, czy dwa razy do roku, by popracować. Teraz cmentarz w Trzebielinie odwiedzają czasami potomkowie dawnych mieszkańców, zapalają świeczki. Może w przyszłości uda się jeszcze postawić jakąś tablicę? Zobaczymy.

Czyli może być tak, że ktoś dzwoni do was i mówi: mam taki cmentarz i potrzebuję pomocy?

M.P. Musimy wówczas ocenić szanse, jakie rokuje taki cmentarz. Co na nim pozostało? Czy jest o co walczyć? Nie ukrywam, że kierujemy się w ocenie również jego atrakcyjnością dla turystów. Musimy wybierać, w powiecie słupskim jest ok. 300 cmentarzy, zapomnianych, popadających w ruinę. Nie jesteśmy w stanie zająć się wszystkimi.

Skąd tak dokładna liczba?

M.P. Badamy archiwa, przeglądamy mapy przedwojenne, książki adresowe też wymieniają cmentarze. Jeden z naszych członków stowarzyszenia, Tomek Urbaniak, jest człowiekiem - encyklopedią jeśli chodzi o historię.

Czy macie taką bazę danych?

M.P. Jarek Dąbrowski prowadzi taką ewidencję. Ma bardzo bogatą bazę i opis cmentarzy jest szczegółowy. Cieszyłbym się, gdyby kiedyś powstała wersja papierowa. Można jej się przyjrzeć na stronie (link)

Gdy decydujecie się na pracę, macie obawy o przyszłość? O to, czy nie pójdzie na marne? W relacji z prac na Pobłociu padło zdanie, że macie nadzieję, iż mieszkańcy przejmą opiekę nad lapidarium. Czy tak się dzieje?

M.P. W większości przypadków tak. Mamy dobry kontakt z mediami, pomagają nam informować o akcjach i później chyba byłoby łatwo wytknąć lokalnym mieszkańcom, gdyby ten trud zmarnowali. Tylko raz zdarzyło się, że dokonano zniszczeń na cmentarzu, który porządkowaliśmy. To był cmentarz w Lasu Północnym w Słupsku. Tomek Urbaniak z mieszkańcami porządkowali to miejsce jeszcze przed powstaniem Gryfa. Cmentarz jest kiepsko położony, sąsiedztwo Lasku i jego gości jest mało bezpieczne. Ktoś poprzewracał krzyże, które stawialiśmy. W innych przypadkach raczej już jest dobrze. Pewnie dlatego, że nasza praca jest pomocą lokalnym społecznościom. To one inicjują prace ratunkowe. Następnie dbają o uporządkowane wspólnie miejsca.

Czy stosunek mieszkańców, władz lokalnych przez ten czas, kiedy istnieje Gryf, uległ jakimś przemianom?

M.P. Jeszcze parę lat temu widzieliśmy duży opór w gminach, w nadleśnictwach. Teraz idzie ku lepszemu. Przykładem jest nadleśnictwo Leśny Dwór. Cmentarz w Krzyni został częściowo ogrodzony, zrobiono piękną drewnianą bramę. Im zależy na turystyce, w ten sposób zyskują dodatkową atrakcję. Inni właściciele terenów, na których znajdują się stare cmentarze, powinni brać z nich przykład.

Czy współpracujecie z jakimiś większymi grupami w Polsce?

M.P. Poza „Białym Groszem” to z nikim. Głównie wymieniamy się doświadczeniami, bo prowadzimy także poszukiwania zabytków. Poszukiwania z wykrywaczami metali. Nie ograniczamy się do cmentarzy. Przeprowadzaliśmy poszukiwania na Starym Rynku w Słupsku podczas badań archeologicznych, przy Baszcie Czarownic, czy w Gdańsku przy ulicy Robotniczej ( tutaj podziękowania dla firm archeologicznych Glesum i ArcheOptics). Kilkukrotnie braliśmy udział w poszukiwaniach na cmentarzysku w Wilkowie Nowowiejskim. Jak mamy możliwość udziału w takich pracach, to nigdy nie odmawiamy, ponieważ to wszystko zwiększa nasze doświadczenie oraz wiedzę w dziedzinie szeroko pojętej archeologii.

Jakieś plany związane z cmentarzami? Na najbliższą przyszłość?

M.P. Po akcji z Gosią odezwał się do mnie pan z innej gminy, spytał jak się za to zabrać. Porozmazywaliśmy i może będziemy razem pracować. W Ustce powstało Usteckie Stowarzyszenie Miłośników Historii „Orzeł” (link). Zaczęli zajmować się cmentarzami. Fajna grupa, mają zapał. Mam nadzieję, że nawiążemy współpracę. Już z nimi rozmawiałem.

Czy współpracujecie z jakaś instytucją ze strony niemieckiej?

M.P. Nie, absolutnie nie. Wszystko robimy we własnym zakresie. Jeśli pojawiają się Niemcy, to jedynie turyści sentymentalni. Podejrzewam, że jest w tym też trochę naszej winy, gdyż o taką pomoc nie zabiegamy...

Czy ktoś ze strony niemieckiej pyta was o cmentarze, o swoich bliskich?

M.P. Na bieżące przekazujemy organizacji Pommerscher Greif e.V (www.pommerscher-greif.de) Co roku przyjeżdżają do Słupska. Widzą, co robimy, udostępniają informacje. Nie mamy jednak osobistych kontaktów. Całość pomocy zamyka się na kliknij „polub”...

Gorzkie podsumowanie. Liczę jednak na to, że pasja społecznikowska będzie trwała, pomimo wszystko. Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Wywiad przeprowadziła: Hanna Szurczak, zdjęcia: archiwum Słupskiego Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego Gryf.
30.06.2019




Tomasz Szwagrzakkontakt