EnglishDeutsch strona główna cmentarze Ratując pamięć stan 1925 bukowiec wykaz cmentarzy bibliografia linki kontakt z autorem

Łowienie sensacji, czy badanie historii?

Temat wydarzeń, jakie miały miejsce na tzw. Ziemiach Odzyskanych w roku 1945 i przez kilka następnych lat wciąż rozpala emocje. Warto się przyjrzeć, w jaki sposób ten trudny czas jest opisywany obecnie. Czytając wciąż nowe doniesienia o ekshumacjach widzimy, jak różnie można o nich pisać. Przykładem niech będzie historia Podłej Góry w gminie Skąpe, przywołana dzięki działaniom społeczników ratujących nieczynny cmentarz ewangelicki w tej miejscowości.

W 2009 roku w miejscowości Podła Góra Stowarzyszenie POMOST z Poznania przeprowadziło ekshumację masowego grobu. Sprawa ta stała się przyczynkiem do analizy wydarzeń mających miejsce w tej miejscowości w roku 1945.

Gazeta Lubuska opublikowała 2 maja 2009 artykuł zatytułowany „Podła Góra: niełatwo dzielić miedzę z... trupami”, autorstwa Artura Matyszczyka (link do artykułu) Reportaż miał pokazać przebieg wypadków, w wyniku których powstała zbiorowa mogiła.

W tym samym czasie na blogu historycznym „Sycowice i okolice...” pojawił się tekst „Tajemnica grobów w Podłej Górze” autorstwa Cezarego Wocha (link do artykułu), dotyczący dokładnie tego samego tematu.

Rozbieżność pomiędzy tymi dwoma tekstami jest tak wielka, że postanowiłam pokazać ją jako przykład – ostrzeżenie. Wciąż bowiem pojawiają się podobne artykuły na podobne tematy. Pisane z różnych pobudek, których nie chciałabym oceniać, wywołują wzburzenie, rozdrapują stare rany, kolejne pokolenia nawołują do rozliczania się z przeszłością.

1. Odpowiednie dać rzeczy słowo...

Artur Matyszczyk wybrał inną drogę. Jego tytuł „Podła Góra: niełatwo dzielić miedzę z … trupami” od razu sugeruje konflikt, a jednocześnie użycie słowa „trup” wykazuje brak szacunku, obcesowość.

Cezary Woch zatytułował swój artykuł „Tajemnica grobów w Podłej Górze”. Użył sformułowania wyważonego, wskazującego z jednej strony na interesujący problem, z drugiej zachowując szacunek do miejsca pochówku.

Pierwszy z autorów wzburza odbiorcę, podnosi poziom emocji, zezwala na lekceważące traktowanie ekshumowanych szczątków. Drugi zaciekawia czytelnika i jednocześnie wywołuje w nim poczucie, że temat jest poważny.

2. Fakty i mity

Główna bohaterka reportażu A. Matyszczyka, mieszkanka Podłej Góry, pani Zofia, opowiadając o wydarzeniach z 1945 roku udowadnia, że ani ona sama, ani nawet jej rodzice, na których się powołuje, nie byli świadkami wydarzeń. "Zofia opiera się łokciem o płot sąsiada i spogląda w dal. Myślami wraca do przeszłości, do opowieści przodków, którzy przyjechali tu zaraz po II wojnie światowej. (…) Pani Zofia mieszkała z rodzicami w starej, poniemieckiej pralni. To właśnie tu Armia Czerwona roztrzaskała główkę trzyletniej dziewczynce, którą na rękach trzymała matka... Za szopą, co stoi na podwórku Adamkowskiego, rozstrzeliwali ludzi. Raz, w tył głowy, i po krzyku. To dzicz była, co tu przyjechała, ci Ruscy. Trupy na głębokość łopaty grzebali, jak psów. Wymordowali wszystkich, co do nogi. Gdy rodzice tu przyjechali, co kawałek ręce spod ziemi wystawały.” Czy więc jest to wiarygodne źródło informacji? A może to opowieści snute w zimowe wieczory, zasłyszane od różnych ludzi, z różnych części kraju.

C. Woch wnikliwie przyjrzał się historii Podłej Góry. Bo prawdą jest, że „Na przełomie lat1944/1945 w Podłej Górze Polaków nie było! Punktem wyjścia naszego rozumowania powinno być uzmysłowienie sobie niezaprzeczalnego faktu, że w owym czasie Podła Góra leżała na terytorium Rzeszy Niemieckiej.” Są to fakty historyczne, o których łatwo zapominamy, bo przecież obecnie granica naszego państwa znajduje się na Odrze i Nysie Łużyckiej. Osadnicy ściągnęli tutaj z całego kraju dopiero po przejściu frontu, nie mogli być świadkami czystek, dokonywanych przez Armię Czerwoną. Autor bloga odnalazł faktycznych świadków tamtego czasu, Niemców, którzy pozostali po wojnie w pobliskiej miejscowości, przyjęli obywatelstwo polskie i żyją do dziś. We wspomnieniach, które spisali oraz w rozmowach, nie potwierdzają, jakoby w tych okolicach doszło do zbiorowych egzekucji, dokonywanych przez Armię Czerwoną.

3. Przebieg ekshumacji

„Jesienią pracownicy miejscowego zakładu komunalnego kopali rów pod wodociąg. Na posesji Adamkowskiego natknęli się na ludzkie kości. Całe mnóstwo czaszek, żeber, miednic, ud czy piszczeli. (…) Z prac Pomostu wynika, że przez posesję Adamkowskiego i dalej, wzdłuż drogi, ciągnęła się zbiorowa mogiła. W ziemi nie ma skrawków ubrań. Wynika więc, że martwych wrzucano nago. Przemieszanie kości świadczy o tym, że ciała kładziono jedno na drugim. Przez dwa dni wydobyto tu resztki kilkudziesięciu osób.” Taki opis sytuacji, poprzedzony wypowiedziami mieszkańców, wyraźnie sugeruje czytelnikowi, że w tym miejscu doszło do zbiorowej egzekucji.

Autor bloga również widział osobiście ekshumację. Opisał ją tak: „W czasie mojej krótkiej obecności wykopano szczątki dwóch dorosłych osób i jednego dziecka w wieku około dwóch lat. Łącznie wydobyto ponad 150 ludzkich szkieletów. Charakterystyczną ich cechą, na co chciałbym mocno zwrócić uwagę było to, że żadna z czaszek nie była przestrzelona! Nie znaleziono ani jednego piszczela strzaskanego kulą karabinową! Wszystkie ciała ułożone były bardzo starannie na dnie rowu o głębokości ponad 1,5 metra i przysypane ziemią. Ponad nimi leżała następna warstwa ciał, a nawet jeszcze jedna, również starannie przysypana. Zwłoki najpłycej zasypane były na głębokości około 50 centymetrów. Niektóre leżały na drewnianych deskach. Prawie przy każdych zwłokach znaleziono gwóźdź! Cóż on mógł oznaczać? Otóż prawdopodobnie gwoździem tym przymocowywano do ciał jakiś kawałek karteczki czy tekturki, na której zapisywane były dane osoby zmarłej.” C. Woch wyraźnie ukrócił spekulacje, dając świadectwo braku śladów przemocy na ciałach zmarłych.

4. Czy poznamy prawdę?

Reportaż kończy się opinią dyrektora Muzeum Ziemi Lubuskiej w Drzonowie. „Dlaczego w Podłej Górze pogrzebano tyle osób? - Trudno powiedzieć. Nie ma dokładnych informacji archiwalnych. Sytuacje w trakcie wojny bywały różne. Zachowanie wojsk sowieckich również. Żołnierze idący ze wschodu mścili się bardzo. We wsiach, gdy tylko coś ruszyło się za szopą, strzelali czołgowymi pociskami odłamkowymi, mogli być ranni cywile i dzieci, równie dobrze mógł istnieć także lazaret.”

Na blogu komentarz zostawiło Stowarzyszenie POMOST: „Ekipa POMOST przez tydzień prowadziła prace ekshumacyjne w miejscowości Podła Góra. Znajdowaliśmy tam szczątki ludzi starych, kobiet, dzieci. Były też osoby młode. Dzieci pochowane były nierzadko razem z osobą dorosłą, prawdopodobnie matką. Oprócz kilku czaszek z przestrzelinami od kul, znalezionych na bardzo płytkiej głębokości nie było nic, co mogłoby świadczyć o egzekucji ze strony Rosjan. Dlatego też skłaniamy się ku wersji, iż były to niemieckie ofiary ucieczki przed Armią Czerwoną – zmarli w ogromnej większości śmiercią naturalną w wyniku przeziębienia i różnego rodzaju chorób, może też i z wycieńczenia.”

10 lat po ekshumacji i po analizowanych artykułach do tematu powrócił młodziutki pasjonat historii, Piotr Marczenia (link do artykułu). Jego badania prowadzą do potwierdzenia wersji C. Wochny: „ Nowe światło na sprawę rzuca opowieść przedwojennego mieszkańca Podłej Góry. Według niego, do połowy XIX wieku, w miejscu, w którym prowadzono ekshumację znajdował się… cmentarz katolicko-ewangelicki. Na przedwojennych planach wsi sporządzonych przez Georga Jenscha – cenionego niemieckiego geografa i pisarza, również odnotowuje się miejsce nekropolii (obecnie na działkach oznaczonych numerami 26 i 27).” A więc dlatego tam składano, zmarłych z wycieńczenia i chorób, uciekinierów wojennych.

Piotr Marczenia z wprawą doświadczonego dziennikarza opowiedział historię, nie budząc emocji. Zainteresował, dał do myślenia, zachęcił do badań. Nie łówmy sensacji, badajmy przeszłość. Tylko rzetelna wiedza pozwoli poznać prawdę i ją zrozumieć.

Hanna Szurczak, 31.08.2019



Tomasz Szwagrzakkontakt