EnglishDeutsch strona główna cmentarze Ratując pamięć stan 1925 bukowiec wykaz cmentarzy bibliografia linki kontakt z autorem


Chojnów (Dolny Śląsk), cmentarz komunalny

Cmentarz o pow ok. 6,3 ha założony został w 1884 roku. Pierwotnie podzielony był na trzy części: ewangelicką, katolicką i żydowską. Po zakończeniu II wojny światowej, gdy niemieckie miasto Haynau znalazło się na terenach wcielonych do Polski, został zdewastowany. Mauzolea (w liczbie czterech) zostały splądrowane, a szczątki zbezczeszczone. Pozostałe nagrobki rozbito lub wykorzystano jako materiał budulcowy. W latach powojennych teren cmentarza został splantowany, jednakże szczątki dawniej na nim spoczywających osób nie znalazły odpowiedniego miejsca spoczynku. Mieszkanka Chojnowa, która zagadnęła mnie, kiedy fotografowałam współczesny mur cmentarny, opowiadała o wyrzucaniu szczątków w pobliskim zagajniku. Mieli tego dokonywać pracownicy, plantujący teren cmentarza. Pani Krystyna przyjechała do Chojnowa jako pięcioletnie dziecko wraz z rodzicami i bratem, uciekając z Ukrainy. O bezczeszczeniu szczątków z cmentarza komunalnego dowiedziała się już jako dorosła osoba z opowiadań mamy. Z tych opowiadań wynikało również, że większość nowych mieszkańców miasta było takimi praktykami oburzona. Ówczesna władza jednak nie uważała, by niemcom (w latach powojennych wyraz ten obligatoryjnie pisano małą literą) należał się jakikolwiek szacunek. Uważano zresztą, że rodziny zmarłych otrzymały możliwość przeprowadzenia ekshumacji i zabrania swoich bliskich do Niemiec. W jaki sposób przekazano im informację? Zapewne poprzez ogłoszenie jej w niemieckiej prasie. Przypomnijmy: wypędzenie Niemców z Dolnego Śląska następowało w sposób niekontrolowany. Z punktów zbornych, które znajdowały się w niektórych większych miejscowościach (np. Złotoryja i Legnica), wywożono część z nich koleją, a część zwyczajnie pędzono pieszo z dobytkiem w stronę nowej granicy. Świadek owych wydarzeń, Barbara Siwik z domu Larisch, tak wspomina ten czas w swojej książce „Cierniste ścieżki czasu”: „Wreszcie dotarli pieszo do Görlitz i przeszli przez Neiße (Nysę). Most wydawał się drżeć pod ich stopami, ale było to tylko złudzenie, spowodowane wyczerpaniem. Basia od czasu do czasu dreptała znowu na własnych nóżkach, co wydawało się być cudem, bo po drodze nie znajdowali prawie żadnego jedzenia. Marta Vogt i jej córki zbierały po łąkach szczaw, a potem wszyscy żuli gorzkawe liście, walcząc w ten sposób z uczuciem głodu.

Z niejasnego powodu Vogtowie i Gertruda, jak i tysiące innych Niemców spodziewali się, że po drugiej stronie rzeki wszystko odzyska jakiś porządek. Jednak w Görlitz nie było żadnej administracji – ani niemieckiej, ani sowieckiej. Nikt nie wiedział, co zrobić z wysiedleńcami, panował jeden wielki chaos.” Jakim więc sposobem mieszkańcy Haynau, rzuceni w nieznane, mieli taką informację odebrać? I jak mieli po szczątki swoich bliskich się zgłosić, zważywszy, że granica pomiędzy Polską a Niemcami została otwarta dopiero w 1972 roku? (Od 1 stycznia 1972 r. Polacy oraz wschodni Niemcy mogli przekraczać granice obu państw na podstawie dowodu osobistego - bez konieczności posiadania wiz i paszportów. Nie dotyczyło to mieszkańców ówczesnego RFN, czyli Niemiec Zachodnich.) Długie lata przetrwał jednak osąd, że Niemcy nie chcieli grobami swoich bliskich się zajmować. Gdyby nawet była w tym prawda, czy to nas, spadkobierców przeszłości Dolnego Śląska, usprawiedliwiało? Szczątki ludzkie wymagają szacunku ze względów religijnych i kulturowych. Od zarania dziejów były nim otoczone. Czas wojny nie powinien tego zmieniać.

We wczesnych latach 70tych XX wieku cmentarz w Chojnowie otoczono murem, zbudowanym z nagrobków dawnych mieszkańców Haynau. Obejmuje cały ogromny teren, ma zapewne długość ponad 1 kilometra. Stawiając go nie zawsze dbano o ukrycie prawdy o sposobie pozyskania budulca. Co jakiś czas pojawia się więc na murze fragment ornamentu z nagrobnych płyt, można też znaleźć napisy, nie zawsze zatarte. A może budowniczowie muru chcieli tę prawdę pokazać? Dziś już się tego nie dowiemy.

Z historycznej części przetrwał fragment dawnego muru cmentarnego, prawdopodobnie powstałego wraz z założeniem nekropolii w 1884 roku. Na nim piękne nagrobki przyścienne. Z rozmowy z konserwatorem zabytków wynika, że zarówno mauzolea, jak i ten fragment muru mają być wpisane do rejestru zabytków. Według mojego rozmówcy umożliwi to konserwatorowi zmobilizowanie właściciela cmentarza do podjęcia działań ratunkowych oraz ułatwi pozyskanie środków na ten cel.

Konserwator zabytków doprowadził w minionych latach do remontu w mauzoleum rodziny Pospiszyl – naprawy dachu. Wnętrze jest nadal bardzo zaniedbane. Potomkowie rodziny nie wyrazili ochoty zaopiekowania się tym miejscem. I tutaj możemy uznać, że swojej schedy się wyparli. Dlaczego? Nie wiemy. Kilkanaście lat temu obecny dyrektor muzeum regionalnego, pan Jerzy Janus, widział odsłoniętą kryptę, a w niej zdewastowane trumny i wyzierające z nich szczątki, częściowo zmumifikowane. Podejrzewa, że jeśli nie zostały rozkradzione, to nadal spoczywają w podobnym stanie w krypcie.

Pozostałe trzy mauzolea są zrujnowane, ale jeszcze nadają się do renowacji. Dwa z nich są zamknięte kratami. Wnętrza wskazują na okres świetności. Według książki „Mauzolea i kaplice grobowe od XVI do początku XX wieku w dawnym województwie legnickim”, autorstwa Hanny Kozaczewskiej – Golasz, (link do artykułu) na ścianach mauzoleum rodziny Kurkuff w roku 1989 widać było wyblakłą polichromię. Dziś jest ona prawie niewidoczna. Ponieważ mauzoleum nie jest zamknięte, jego wnętrze jest traktowane jako kaplica wotywna (?)

W mauzoleum rodziny Zobel na płytach zakrywających zejście do krypty stoi niepotrzebny wóz grabarzy. Zatem miejsce to zostało potraktowane jako podręczny składzik. Wejście do mauzoleum rodziny Kaesler i Dehmel zastawione zostało kontenerami na śmieci i odpady zielone. Ze słów konserwatora wynika, że wcześniej śmietniki stały we wnętrzu mauzoleum.

Konserwator bardzo szybko zareagował na informację o tych niedociągnięciach. Podczas rozmowy z zarządcą cmentarza uzyskał zapewnienie, że zostaną one w najbliższych dniach usunięte.

Cmentarz wpisany jest do gminnej ewidencji zabytków, a jego właścicielem jest Urząd Miasta Chojnów. O zabytkowych elementach pozostałych na dawnym cmentarzu ewangelickim, obecnie komunalnym, rozmawiałam z dyrektorem Muzeum Regionalnego w Chojnowie, konserwatorem zabytków z legnickiej delegatury WUOZ właściwym dla Chojnowa oraz UM w Chojnowie.

10.02.2019
Tekst i zdjęcia: Hanna Szurczak.

1. Mapa pochodzi z publikacji Tamary Włodarczyk „Z historii Żydów w regionie legnickim” (wersja elektroniczna dostępna w serwisie Cyfrowy Dolny Śląsk)




Tomasz Szwagrzakkontakt